Stop plagiatom!
Bądźmy kreatywni!
Widzę z daleka znajomy namiot…. Miga mi też znajome logo.
Podchodzę, żeby się przywitać. Jakież jest moje zdziwienie…. – to kompletnie inna firma pogrzebowa niż ta, której się spodziewałam. Nie mogę się nadziwić… Podrobione niezwykle dokładnie. Znam tą firmę. Nawet nazwę zmienili, żeby jeszcze bardziej dać się skojarzyć z oryginałem. Przykre. Właścicielem jest były pracownik firmy, która została splagiatowana.
***
„Wiesz Patrycja… powiem Ci szczerze. Zatrudniliśmy nawet dziewczynę, żeby kopiowała styl Twoich postów i pisała wg Twojego pomysłu i w Twoim stylu. Nie udało się…”.
Dziękuję mojemu koledze po fachu za tę informację, bo dzięki temu wiedziałam – podejmując się już na dobre posługi - „na co się piszę”…
Twarde lądowanie, nie ma co!
***
„Podglądam Panią, śledzę Panią, podkradłem od Pani, zapożyczyłem od Pani… „ - te określenia słyszę bardzo często. Brr… Od czytelników, przyszłych potencjalnych mistrzów.
Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich kont, szczególnie fejkowych – takich właśnie „do podglądania”.
Bezdyskusyjnie potrzebna jest w Polsce szkoła funeralna, a w niej przynajmniej roczna etyka w biznesie, która zaprzeczy influencerskim „złotym myślom”, które mówią, że „jeśli chcesz osiągnąć sukces w swojej profesji, znajdź swoje guru, a potem rób dokładnie to samo”. Zgrozą wieje jak wiele jest takich opisowych definicji kradzieży intelektualnej – mówmy wprost. A ludzie to „łykają jak pelikan rybę”.
***
„Wiesz Patrycja… Dziękuję Ci za propozycję, ale nie pisz nic o moim nowym produkcie. Ja sobie poradzę, a Ty – choć w dobrej wierze – sprawisz, że szybciej mnie ktoś splagiatuje niż ja zdążę go wyprodukować”.
Całkowicie Cię już rozumiem…
***
„Proszę Pani… Młodzi są, łatwego życia chcą… Walczę z nimi w sądzie po raz kolejny. Najpierw skopiowali mój produkt. Potem logo. Raz sprawę wygrałem. Drugi raz też.
Ostatnio znowu mnie podrobili. Nie mam czasu na łażenie po sądach… Sił już też nie”.
***