Mistrz Świeckich
Ceremonii Pogrzebowych

                      Patrycja Owczarzak


Stop plagiatom!

Bądźmy kreatywni!

Widzę z daleka znajomy namiot…. Miga mi też znajome logo. Podchodzę, żeby się przywitać. Jakież jest moje zdziwienie…. – to kompletnie inna firma pogrzebowa niż ta, której się spodziewałam. Nie mogę się nadziwić… Podrobione niezwykle dokładnie. Znam tą firmę. Nawet nazwę zmienili, żeby jeszcze bardziej dać się skojarzyć z oryginałem. Przykre. Właścicielem jest były pracownik firmy, która została splagiatowana. 
***
 „Wiesz Patrycja… powiem Ci szczerze. Zatrudniliśmy nawet dziewczynę, żeby kopiowała styl Twoich postów i pisała wg Twojego pomysłu i w Twoim stylu. Nie udało się…”. Dziękuję mojemu koledze po fachu za tę informację, bo dzięki temu wiedziałam – podejmując się już na dobre posługi - „na co się piszę”… Twarde lądowanie, nie ma co! 
***
 „Podglądam Panią, śledzę Panią, podkradłem od Pani, zapożyczyłem od Pani… „ - te określenia słyszę bardzo często. Brr… Od czytelników, przyszłych potencjalnych mistrzów. Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich kont, szczególnie fejkowych – takich właśnie „do podglądania”. Bezdyskusyjnie potrzebna jest w Polsce szkoła funeralna, a w niej przynajmniej roczna etyka w biznesie, która zaprzeczy influencerskim „złotym myślom”, które mówią, że „jeśli chcesz osiągnąć sukces w swojej profesji, znajdź swoje guru, a potem rób dokładnie to samo”. Zgrozą wieje jak wiele jest takich opisowych definicji kradzieży intelektualnej – mówmy wprost. A ludzie to „łykają jak pelikan rybę”. 
*** 
„Wiesz Patrycja… Dziękuję Ci za propozycję, ale nie pisz nic o moim nowym produkcie. Ja sobie poradzę, a Ty – choć w dobrej wierze – sprawisz, że szybciej mnie ktoś splagiatuje niż ja zdążę go wyprodukować”. Całkowicie Cię już rozumiem…
 *** 
„Proszę Pani… Młodzi są, łatwego życia chcą… Walczę z nimi w sądzie po raz kolejny. Najpierw skopiowali mój produkt. Potem logo. Raz sprawę wygrałem. Drugi raz też. Ostatnio znowu mnie podrobili. Nie mam czasu na łażenie po sądach… Sił już też nie”. ***


***
„Patrycja… w dobrej wierze podsyłam Ci różne historie z Twojej `działki`. Żebyś była na bieżąco i wiedziała jakie są praktyki”. 
Nie chcę!!! Nie muszę wiedzieć o wszystkim co niedobre, o konfliktach, podkładaniu sobie nogi etc. Jesteś tym, czym się karmisz, co czytasz, czego słuchasz. Z założenia nie sprawdzam „co u konkurencji”. Sprawdziłam raz, z obowiązku – kiedy podejmowałam się posługi. Dopilnowałam aby NICZEGO nie skopiować. Udało się w 100 %. Można mi zabrać wszystko – tak jak każdemu z nas na ziemi. To wszystko nicość… 

Można mi zabrać wizerunek (kapelusz, różę…), można skopiować moje slogany, pomysły (jeśli w dobrej wierze, pozostaje mi tylko dopowiedzieć „niech służą ludziom”), można zabierać moje treści i nie podawać źródła… Wszystko można. Ale na szczęście każdy człowiek jest niepowtarzalny i ma swoją indywidualną charyzmę. Jeśli ją ma… Kulturę, styl wypowiedzi, sposób traktowania człowieka… To jest nie do skopiowania. Dlatego jeśli ktoś z branży mówi „chcę poznać bliżej styl Pani pracy” mówię kategorycznie NIE. Wystarczająco dużo publikuję, aby każdy mógł wyciągnąć wnioski. I to powinno wystarczyć.

Każdy z nas ma obowiązek budować WŁASNĄ MARKĘ OSOBISTĄ. Absolutnie niepowtarzalną. Każde inne działanie jest… niedojrzałe zawodowo, mówiąc najdelikatniej. 
*** 
Znajomej kancelarii prawnej skopiowano stronę internetową / konkurencja. 

Koleżance skopiowano sklep / była klientka – stworzono dokładnie taki sam (układ, wyposażenie, materiały…) – ludzie się mylili… 

Przyjacielowi (właścicielowi zakładu) – konkurencja w tym samym mieście, po wielu latach pracy ramię w ramię, postanowiła wyprodukować namioty w takim samym kolorze co jego. Nawet Księża się z tego śmieją… - no bo jaki to ma sens? 

Czerpiąc od innych – nie podajemy źródła. Zamiast udostępniać – wklejamy zdjęcia czy filmy jako własne. Kiedyś zabrano mi nawet projekt tła z mojego prywatnego konta i udostępniono jako własny. Dzwonię do koleżanki i pytam „dlaczego to zrobiłaś?”. „A nie mogłam?”. 

*** Co się z nami porobiło… - mówię to, patrząc na światowy plagiat ever, czyli… Dwa batoniki leżące obok siebie w sklepie: Lion i Snickers. Jeszcze dzisiaj uczą o nich na studiach. A myśmy ciągle nie wyciągnęli dla siebie wniosków. 
Czy to takie fajne i korzystne biznesowo być do kogoś łudząco podobnym?!